Wiarusy Igołomia 1:2 Węgrzcanka
Mecz
Skład
Kolejka 8
Boisko w Igołomi
Wiarusy Igołomia 1 : 2
Węgrzcanka
23-09-2012 16:30
 Grzegorz Szarek 1     
 Adrian Dobosz 1     

Kolejna pechowa porażka naszej drużyny w tym sezonie stawia nas w ciężkiej sytuacji. Sam mecz z pewnością dla kibiców był atrakcyjny ze względu na dużą dawkę emocji i sytuacji podbramkowych, zabrakło tylko happy end'u.

Wynik 2-0 do przerwy to efekt przespanej połowy i nie wykorzystanych sytuacji. Dwa błędy w obronie i fantastyczna akcja skrzydłowego Węgrzcanki który przyjęciem piłki zwiódł dwóch naszych obrońców, dzięki czemu znalazł się w sytuacji 1 na 1 z Tomkiem Curkowskim. Pojedynek ten mimo niespełna 18 lat wygrał jak rutyniarz umieszczając piłkę przy dalszym słupku. Druga bramka to efekty gry "na spalonego", gdzie błąd

popełniła nasza obrona, w efekcie czego drugi raz napastnik gości znalazł się w sytuacji 1 na 1 z Tomkiem Curkowskim który w tej akcji się spóźnił i mógł tylko próbować wypchać do boku napastnika lub sfaulować rywala niczym Wojciech Szczęsny na Euro 2012, dostać czerwień i karnego. Tomek zdecydował się na pierwszy wariant, ale napastnik gości i tak  z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce. A Wiarusy? Wiarusy miały swoje sytuacje, choćby fantastyczne podanie Pawła Litewki do Jarka Plucińskiego który nie trafił czysto w piłkę z kilku metrów, później dobrze dysponowany tego dnia Paweł Litewka w dobrej sytuacji uderzył w bramkarza. 

W drugiej połowie zdecydowanie przeważały Wiarusy które długimi momentami zamykały Węgrzcankę w swoim polu karnym, lecz dzięki bardzo dobrej postawie bramkarza Węgrzcanki na nic to się zdało. Wiarusy w drugiej odsłonie stworzyły sobie tyle sytuacji ile do tego meczu w całej rundzie, takie komentarze było słychać wśród zebranych tego dnia na boisku w Igołomi kibiców. Rzeczywiście tak to wyglądało, ale co akcja to brakowało szczęścia gospodarzom, jeszcze w pierwszej połowie w poprzeczkę uderzał Grzegorz Satoła, w drugiej części dwie fantastycznie okazje sam na sam z Jarkiem Plucińskim wybronił bramkarz gości, trzy strzały naszego kapitana w ostaniej chwili blokowali rywale, z 5 metrów dwukrotnie w piłkę nie trafił Dominik Nawalany a później po stałym fragmencie gry Kamil Nowak.

Gospodarze nie potrafili zamienić na bramkę nawet rzutów wolnych pośrednich z 12 metrów, których w tym meczu sędzia podyktował aż trzy (dwa dla gospodarzy, jeden dla gości) za używanie słów powszechnie uznanych za obraźliwe. 

Szkoda punktów, bo mimo mocnej drużyny jaką posiada Węgrzcanka, tego dnia Wiarusy mogły pokonać rywali, mogły... gdyby nie "dzień konia" bramkarza gości, który dał się tylko raz zaskoczyć w tym spotkaniu. Około 85 minuty Adrian Dobosz przejął piłkę wybitą z pola karnego na 40 metrze, nie zastanawiając się długo, uderzył na bramkę, tuż przy słupku, mocne uderzenie po którym piłka jeszcze z kozłowała i wpadła do siatki dając nadzieję na remis, ale jak się później okazało było to honorowe trafienie.

Miejmy nadzieje, że z kolejnych pojedynków Wiarusy przywiozą punkty, które są nam bardzo potrzebne