Zła passa Pierwszej Drużyny

2 remisy, 1 zwycięstwo, 3 porażki

 

Tak prezentuje się bilans 6 ostatnich meczy Pierwszej Drużyny w Lidze Okręgowej.

 

Remisy z Błękitni Bodzanów i Górnikiem Wieliczka - oba mecze bardzo wyrównane, w obu meczach wychodziliśmy na prowadzenie, by w ciągu kilku minut stracić bramki na remis, a nawet wygraną. Błękitni postawili ciężkie warunki na własnym boisku, z czym do końca nie mogliśmy sobie poradzić.

Mecz z Górnikiem to zaległa kolejka rozgrywana we środę. Brakowało kilku podstawowych zawodników, Kuba Machaj był zmuszony do zejścia po ostrym faulu. Bramki padały w drugiej połowie. Na prowadzenie wyprowadził Nas Sławek Galus. Kilkanaście minut później wykorzystany rzut karny przez Górnika i po chwili druga bramka dla Gospodarzy. W ostatniej sekundzie meczu do remisu doprowadził Tomek Grzegórzko.

 

Po dość przeciętnych meczach Naszej Drużyny przyszedł czas na przełamanie. Wygrana z Tempo Rzeszotary 0:4 na wyjeździe. Przebieg meczu pokazał Nasz właściwy styl gry. Byliśmy cały czas pod piłką, blisko przeciwnika, nie zostawialiśmy zbyt dużo miejsca na rozegranie piłki przez Gospodarzy. To dało skutek w postaci bardzo dobrego meczu i upragnionych 3 punktów. Warto nadmienić, że z powodu pauzy Rezerw w tym spotkaniu zagrali bracia Nowakowie - Kamil i Norbert, którzy zagrali bardzo dobre spotkanie!

 

Wydawało się, że po takim zwycięstwie w następnej kolejce potwierdzimy dobrą formę, grając na własnym boisku z ówczesnym wiceliderem Radziszowianką... tak jednak nie było... Drużyna miała potencjał  na sprawienie niespodzianki, jednak zabrakło Nam determinacji i większego skupienia. Dwie bramki dla Gości padły po Naszych błędach i nieporozumieniach. Początki meczu wlały w Nas nadzieję. Rozgrywaliśmy piłkę, budowaliśmy szybkie, składne akcje. Po tak szybko wyprowadzonej akcji wyszliśmy na prowadzenie. Później jednak wspomniane błędy i nieporozumienia doprowadziy do dwóch bramek Gości. W drugiej połowie straciliśmy jeszcze 2 bramki. Wtedy już to Tempo prowadziło grę, narzucili swój styl gry, z którym nie byliśmy w stanie sobie poradzić. Pod koniec spotkania Adriana Dobosz strzelił bramkę na 2:4 i tak zakończyło się to spotkanie.

 

Szybko musieliśmy się pozbierać po porażce z Radziszowianką, bo już w środę graliśmy zaległą kolejkę, w której znowu na własnym boisku zmierzyliśmy się z sąsiadującą z Nami w tabeli Gdovią Gdów. Był to bardzo ważny mecz dla obu Drużyn z powodu ucieczki przed strefą spadkową. Okazało się, że to Gdovia była bardziej zdeterminowana i w ostatecznym rozrachunku zgarnęła 3 punkty. Od początku spotkania Gdovia Nas "stłamsiła". Bardzo dobrze ustawiali się na boisku i przesuwali się za piłką. Już w pierwszej połowie mogliśmy grać o jednego zawodnika mniej ale sędzia oszczędził Naszego Zawodnika nie pokazując mu czerwonej kartki. Pierwsza połowa na remis z wyraźną przewagą Gości. Jest to już chyba tradycją, że to Wiarusy otwierają wynik spotkania ;) Tak stało się też w tym meczu. Wyszliśmy na prowadzenie w 55 minucie po bramce Michała Gurdy. Ale jak to też często bywało, nie byliśmy w stanie utrzymać wyniku lub podwyższyć go nie tracąc bramki. Gdovia wyrównała. Remis trzymał się do ostatnich minut, kiedy to w polu karnym Nasz zawodnik zamiast wykopać piłkę od razu w trybuny, zaczął się "kiwać", stracił piłkę i próbując ją odzyskać sfaulował przeciwnika... Rzut karny, pewnie wykonany przez Zawodnika Gdovi, sędzia zagwizdał koniec meczu i to Goście cieszyli się z 3 punktów...

 

Po dwóch porażkach na własnym boisku nastroje w Drużynie jak i u kibiców nieco stężały... Do końca nie wiemy ile Drużyn będzie spadało z ligi, a przy takim gubieniu punktów coraz szybciej zbliżamy się do tej strefy "zero". Chłopaki znowu szybko musieli zregenerować siły i myśli, bo w sobotę graliśmy na wyjeździe z wiceliderem Rabą Dobczyce. My z myślami o uszczknięciu choć punkta z teo spotkania, a Gospodarze zdeterminowani, by wygrać po 2 porażkach. Kolejna zgubienie punktów oddaliłoby ich bardziej od myśli awansu do IV ligi. Mecz okazał się bardzo wyrównany, a momentami z przewagą Naszej Drużyny. Pierwsza połowa to jej zabójcze rozpoczęcie i zakończenie przez Rabę - bramki strzelili w 8 i 45 minucie. Przy obu bramkach niestety nie popisał się Nasz bramkarz. Po pierwszej straconej bramce, mecz się wyrównał, a i też można powiedzieć, że to My stwarzaliśmy groźniejsze sytuacje. Niestety nic nie wpadło, bo świetnie między słupkami zachowywał się bramkarz Gospodarzy i Nasze celowniki też nie były dobrze nastawione ;) Obraz drugiej połowy się nie zmienił. Atakowaliśmy bramkę Gospodarzy raz po raz w gonitwie za bramką. Gospodarze również kreaowali groźne sytuacje. Do kontaktu udało Nam się doprowadzić dopiero w 86 minucie. Żeby zremisować zostało jeszcze sporo czasu... W związku z tym otworzyliśmy się bardziej i mieliśmy  swoje sytuacje, po których znowu piłka nie znalazła się w siatce. Z drugiej strony skutkiem pozostawienia więcej miejsca na boisku były trzy kontraataki Raby z 100% sytuacjami strzeleckimi. Tutaj bardzo dobrze w bramce zachowywał się Nasz bramkarz broniąc wszystkie strzały. Niestety brakło czasu na ten upragniony jeden punkt... Z Dobczyc wracamy z tarczą.

 

Po tych 6 niefortunnych kolejkach, z wyjątkiem oczywiście wygranej z Rzeszotarami jesteśmy na dość niestabilnej pozycji. W ten weekend przyjdzie Nam się zmierzyć z Pasternikiem Ochojno, z którym sąsiadujemy z 2 punktowym wyprzedzeniem. Nie ma się co oszukiwać, że ten mecz Nasza Drużyna wygrać musi. Mamy nadzieję, że "klątwa" własnego boiska zostanie przełamana i 3 upragnione punkty zostaną w Igołomi, gdzie ich miejsce ;)

Komentarzy (0)

Cancel or